niedziela, 25 października 2015

Liebster Blog Award

Jakiś czas temu zostałem nominowany do nagrody Liebster Blog Award przez Wełniaste Podejście do Literatury. Oto i moje odpowiedzi. :D

1. Budzisz się rano. W fotelu pod oknem siedzi znudzona czekaniem, aż łaskawie się obudzisz wróżka, która oferuje Ci jedną niezwykłą moc. Ty wybierasz jaką. Co wybierzesz?

Byłaby to oczywiście zdolność manipulacji czasem! Chciałbym, niczym Doktor Kto, wsiąść w moje prywatne TARDIS i skoczyć sobie do starożytnej Grecji na przykład. Albo do dziewiętnastowiecznej Anglii, aby przejechać się Rakietą. Albo do Katowic, do roku 1981, na koncert KRAFTWERK z trasy promującej płytę Computerwelt. To by było coś! A na sam koniec zarządziłbym trzydziestogodzinną dobę! Dla wszystkich! :D



2. Budzisz się kolejnego dnia. Noc już co prawda się skończyła, ale wróżka nadal tkwi w fotelu. Tym razem przenosi Cię na jeden dzień do świata dowolnej powieści. Gdzie zatem spędzisz ten dzień?

Hmmm... Może nie będę oryginalny, ale byłaby to zapewne powieść Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland Murakamiego. Właściwie ściślej rzecz ujmując - Koniec Świata, czyli świat w głowie głównego bohatera. Chciałbym się przejść po ulicach tego małego, sennego miasteczka otoczonego potężnym murem, zajść do miejscowej "biblioteki" i porozmawiać z człowiekiem bez serca (wystarczy spoilerów!). Jeśli jednak z jakiś powodów wróżka powiedziałaby "Phi! To nie, bo nie.", to wybrałbym się w podróż do któregoś ze światów Cyberiady Lema. Żeby nie naginać za bardzo zasad, wybiorę tylko jedno opowiadanie - Jak ocalał świat. Ukryłbym się gdzieś w kąciku (w końcu jestem bladawcem, którzy to nie byli tam mile widziani) i popatrzył sobie na te wszystkie pćmy, murkwie i natągwie. ;p

Ażeby deczko wczuć się w klimat, wrzucam parę kadrów z Haibane Renmei - autor otwarcie przyznał, iż to właśnie powieść Koniec Świata... była jedną z inspiracji do stworzenia tej mangi (a w konsekwencji anime). To widać, szczególnie jeśli chodzi o miejsce akcji.


3. Trzeciego dnia fotel nadal okupuje wróżka. Jest złośliwa, dlatego nie tłumacząc Ci nic, przemienia Cię w zwierze, o którym pomyślałeś. W czyjej skórze spędzisz ten dzień i jak to wykorzystasz?

Jakoż, że nie miałbym czasu porządnie się zastanowić, wróżka przemieniłaby mnie w kangura bądź jeża. Zawsze, kiedy myślę o jakimś zwierzęciu, oczyma wyobraźni widzę te właśnie. Nie mam bladego pojęcia, jakbym wykorzystał fakt bycia kangurem (a tym bardziej jeżem)...Jeśli byłby to kangur, to poskakałbym pewnie trochę, popatrzył na reakcje ludzi widzących mnie w centrum Katowic, a następnie na reakcję pracowników ZOO widzących mnie w klatce (już w ludzkiej postaci) następnego dnia. Jako jeż zapewne nie robiłbym nic - zwinąłbym się w kulkę i poszedł spać (czy jest coś piękniejszego na Ziemi od spania?). :)


4. Dzień czwarty - fochy wróżce przeszły i daje Ci wybór. Możesz wybrać się na kawę z dowolnie wybranym pisarzem. Z kim spędzisz ten dzień?

Jedno wiem na pewno - nie będzie to Murakami. :) Nie, żebym jakoś nie chciał się z nim spotkać - chciałbym bardzo! Ale ten japoński pisarz ma jedną, acz zasadniczą przewagę nad innymi, których czytam i którym chciałbym osobiście uścisnąć rękę. Mianowicie... Żyje (jak śmiał!!!). Cóż więc stoi na przeszkodzie, abym sam - bez pomocy jakieś tam wróżki - poleciał, a następnie pojechał pod same drzwi pisarza, aby zaprosić go na kawę? Logicznie rzecz biorąc, to nic. Za to z moim idolem dzieciństwa, którego kocham po dziś dzień, bez pomocy wróżki się nie spotkam. A wspólna kawa wraz z Juliuszem Verne to - przyznacie - byłoby mistrzostwo świata.

Ten komiks rozłożył mnie na łopatki. Kto zgadnie o co chodzi? :D
Source: http://www.harkavagrant.com/?id=213


5. Piątego dnia budzisz się, a fotel jest pusty. Wróżka zniknęła. Na fotelu został tylko kłębek wełny. Odczuwasz ulgę, czy żal, że już jej nie ma?

Zwiedziłem sobie przeszłość i ustanowiłem trzydziestogodzinną dobę. Rozmawiałem też z człowiekiem bez serca oraz byłem zapewne pierwszym kangurem w centrum Katowic. Wypiłem także kawę z Juliuszem Verne, sprowadzoną zapewne przez jakąś wielką, dziewiętnastowieczną kompanię. Miałbym żałować? Chyba tylko tego, że tak szybko się zwinęła.

To wszystko! Tym razem (a bo to pierwsza taka nominacja - uznałem, że mam prawo ;p) nikogo nie nominuję do odpowiedzi na moje pytania. Ale nie bójcie się! Jeśli ktoś kiedykolwiek odważy się wyzwać mnie ponownie, wybiorę kilku (nie)szczęśliwców. :D

Pozdrawiam!
Tsukuru

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz